Главная страница Случайная страница Разделы сайта АвтомобилиАстрономияБиологияГеографияДом и садДругие языкиДругоеИнформатикаИсторияКультураЛитератураЛогикаМатематикаМедицинаМеталлургияМеханикаОбразованиеОхрана трудаПедагогикаПолитикаПравоПсихологияРелигияРиторикаСоциологияСпортСтроительствоТехнологияТуризмФизикаФилософияФинансыХимияЧерчениеЭкологияЭкономикаЭлектроника |
Раздел 2. Тексты для чтения и перевода
1. MOJA RODZINA
Zanim opiszę moją rodzinę, opowiem kilka sł ó w o sobie. Nazywam się Jan Nowakowski. Mam dwadzieś cia lat. Urodził em się wtó rego czerwca 19... roku w Warszawie. Już za rok koń czę studia na filologii sł owiań skiej. Dosyć dobrze wł adam kilkoma ję zykami sł owiań skimi i w przyszł oś ci chcę się zają ć przekł adami literackimi. Z natury jestem raczej spokojny, cichy, a moi przyjaciele mó wią, ż e nawet trochę skryty, zamknię ty w sobie. To prawda, ż e nie lubię przebywać w towarzystwie ludzi gł oś nych, kł ó tliwych, ż e bardziej odpowiadają mi ludzie delikatni, wraż liwi, ż yczliwi i po prostu dobrzy. Moi przyjaciele to ludzie otwarci, szczerzy, weseli i serdeczni. Zresztą nie mam wielu przyjació ł, chyba dlatego, ż e jestem raczej nieś miał y i trudno nawią zuję kontakt z innymi ludź mi. Zewnę trznie nie rzucam się w oczy. Jestem drobnej budowy ciał a, raczej niski, bardzo chudy. Noszę okulary, bo jestem kró tkowidzem, moje ciemne wł osy sterczą mi na wszystkie strony, jakbym nigdy ich nie czesał. Moim najwię kszym kompleksem są jednak odstają ce uszy. Podobno wdał em się w dziadka, ojca mamy. Moi rodzice są jeszcze mł odzi. Mama ma czterdzieś ci pię ć lat, ale wyglą da mł odziej. Jest ś redniego wzrostu i zachował a pię kną, zgrabną figurę. Jest blondynką. Swoje jasne wł osy, gę ste i gł adkie codziennie starannie czesze i zawią zuje w wę zeł. Mama ma szczupł ą twarz o regularnych rysach, duż e niebieskie oczy, spokojnie i uważ nie patrzą ce na ludzi, prosty nieduż y nos i wysokie, zawsze pogodne czoł o. W domu i w szkole, gdzie pracuje jako nauczycielka ję zyka rosyjskiego, jest w stosunku do innych serdeczna i bezpoś rednia. Dzieci w szkole lubią ją za jej dobroć i sprawiedliwoś ć, a rodzice za to, ż e troskliwie opiekuje się ich dzieć mi, ż e cierpliwie potrafi wysł uchać ich opowiadań o trudnoś ciach wychowawczych i ż yciowych. Dla mnie moja matka jest nie tylko pię kną kobietą, ale i wspaniał ym czł owiekiem. Ojciec jest starszy od mamy. Ma niewiele ponad pię ć dziesią t lat. Już trochę posiwiał i nieco utył. Jest wysokiego wzrostu i mocnej budowy ciał a. Mama mó wi, ż e tato jest przystojnym mę ż czyzną w kwiecie wieku. Jego duż e silne rę ce są trochę zniszczone od cię ż kiej pracy, pracuje bowiem w fabryce maszyn jako mechanik. Mamie nadal bardzo podoba się jego szeroka, mę ska twarz o smagł ej cerze, jego duż y orli nos, lekko zaciś nię te usta i gł ę bokie, poważ ne oczy. Razem stanowią pię kną, dobraną parę. Ojciec jest w swojej fabryce cenionym fachowcem nie tylko dlatego, ż e dobrze i szybko wykonuje swoją pracę. Cenią takż e jego energię, inicjatywę i wysokie wymagania, jakie stawia sobie i innym. Mnie zawsze imponuje swoją mą droś cią i doś wiadczeniem ż yciowym. Cieszę się, ż e nie jestem jedynakiem. Mam jeszcze rodzeń stwo: dwie siostry i brata. Anna jest starsza ode mnie o trzy lata. Skoń czył a medycynę i pracuje jako lekarka w oś rodku zdrowia. Jest mę ż atką, za mą ż wyszł a dwa lata temu. Niedawno urodził a dwie có reczki — bliź niaczki. Z urody i charakteru jest bardzo podobna do naszej mamy. Jej mę ż a a mojego szwagra niezbyt lubię. Jest wedł ug mnie zbyt hał aś liwy, przesadnie zadowolony z ż ycia i siebie i chyba trochę ograniczony, ale mama jest ze swego zię cia zadowolona i uważ a, ż e jest on uczciwym i pracowitym czł owiekiem. Moja druga siostra jest najmł odsza w rodzinie. Ma na imię Barbara. Nie ma jeszcze dwunastu lat. Chodzi do szkoł y podstawowej. Ma kró tkie, wiją ce się wł osy, okrą gł ą twarz i ś mieszny zadarty nos. Ma zmienne nastroje: raz jest bardzo wesoł a, to znó w smutna. Babcia mó wi, ż e Basia ma romantyczne usposobienie. Moim zdaniem jest po prostu rozpieszczona. To ulubienica babci i ojca. Staszek skoń czył niedawno siemnaś cie lat. Już teraz ma 185 cm wzrostu i jest wyż szy ode mnie o gł owę. Nie wyglą da na swó j wiek. Jest rosł y, barczysty, dł ugonogi. Mó wią, ż e to wykapany ojciec. Z charakteru też jest podobny do ojca. Ma silną wolę, jest uparty i zdecydowany, w szkole jest uważ any za zdolnego, zdyscyplinowanego ucznia. Mieszka jeszcze z nami babcia, matka ojca. Ma ponad siedemdziesią t lat, lecz mimo podeszł ego wieku wyglą da czerstwo i zdrowo. Jest pogodna i dobroduszna. Owdowiał a już dawno i wś ró d dzieci, wnukó w i prawnukó w doż ył a spokojnej staroś ci. Mó j dziadek i babcia ze strony matki już dawno umarli. Mama był a sierotą. Nie ma bliż szych krewnych: braci i sió str, ani dalszych: kuzynó w i kuzynek. Mam natomiast krewnych ze strony ojca: dwó ch wujkó w i ciotkę. Wujkowie są mł odsi od ojca, tylko ciocia Ewa jest starsza od niego o pię ć lat. Jeden z wujkó w pracuje w kopalni w Chorzowie jako gó rnik, drugi z zawodu jest kierowcą. Wujek Andrzej niedawno rozwió dł się ze swoją ż oną, ma syna w moim wieku. Ciocia Ewa już się bardzo postarzał a, od kilku lat jest wdową. Ma dwó ch synó w: jeden jest jeszcze kawalerem, a drugi jest już ż onaty, ma siedmioletniego syna i czteroletnią có rkę. Bardzo lubimy rodzinne spotkania. Szkoda tylko, ż e cał a rodzina ojca mieszka aż na Ś lą sku. Dialog. Spotkanie dawnych przyjació ł
Andrzej: Cześ ć Zosiu! Co za spotkanie! Przecież to już chyba osiem lat, jak się ostatni raz widzieliś my! Zosia: Dzień dobry Andrzeju! Masz doskonał ą pamię ć. Ostatni raz widzieliś my się na egzaminie magisterskim. A.: Nic się nie zmienił aś! Sł owo honoru! Wspaniale wyglą dasz, nadal pię kna i mł oda. Z.: Jesteś prawdziwym dż entelmenem. Zmienił am się, bo o osiem lat jestem starsza. Wchodzę w wiek balzakowski. No, ale ty też nie wyglą dasz na staruszka. A.: Nie bą dź zł oś liwa! Postarzał em się! Czyż nie widzisz siwych pasemek wł osó w na moich skroniach! Mam już trzydzieś cia lat na karku. Z.: Ale humor ci dopisuje, tryskasz zdrowiem i energią, a siwe wł osy dodają ci uroku. Co robisz w Warszawie? A.: Jestem z wycieczką. Pracuję jako przewodnik w biurze turystycznym. Z.: Jesteś jeszcze kawalerem? A.: Masz przed sobą szczę ś liwego nowoż eń ca. Przed tygodniem wzią ł em ś lub. Z.: A któ ż odważ ył się być narzeczoną, a potem wyjś ć za mą ż za takiego zatwardział ego kawalera? A.: Moja ż ona jest inż ynierem-chemikiem. Jest wspaniał ą kobietą. Ró wnież rnoja matka, u któ rej mieszkamy, jest zadowolona z synowej. Moi teś ciowie uważ ają mnie za bardzo dobrego zię cia. Z.: Jesteś jak zawsze zarozumiał y. A.: Zapraszam do nas, sama się przekonasz. Ale cią gle mó wimy tylko o mnie. Co się dział o z tobą w cią gu tych oś mi lat? Z.: Jestem od sześ ciu lat mę ż atką. Mam troje dzieci. Moje mał ż eń stwo uważ am za wyją tkowo udane i szczę ś liwe. Pracujemy z mę ż em na uczelni, zawsze sobie pomagamy. A.: Masz troje dzieci i moż esz pracować naukowo? Z.: Zawsze umiał am organizować sobie ż ycie. Mł odsze, chł opiec i dziewczynka, są pod opieką teś ciowej, któ ra jest na rencie, a pię ciu-letni syn chodzi do przedszkola. A.: Zawsze cię podziwiał em za twó j spokó j, rozsą dek i powagę. Przykro mi, ale muszę już iś ć. Dzię kuję za adres. Wpadnę do was za dwa dni, chcę poznać twojego mał ż onka. Z.: Bę dziesz mile widzianym goś ciem.
|